Zwolnienie dziennikarza z tajemnicy może prowadzić do nadużyć

Omawialiśmy już zagadnienie autoryzacji jako elementu ustawy o prawie prasowym. Innym – nie mniej intrygującą kwestią – jest tajemnica dziennikarskiej i jej zakres. To zagadnienie jest szeroko komentowane w świecie mediów, mówią o tym również sami dziennikarze, którzy nierzadko skarżą się, że ich nerwy wystawiane są na próbę ze strony wymiaru sprawiedliwości.

Pamiętacie wejście ABW do redakcji Wprost zaraz po tym, gdy popularny tygodnik zaczął publikować stenogramy nagrań z warszawskiej restauracji Sowa & Przyjaciele? Pomijając już sam fakt wykonania samych nagrań (to zagadnienie wymagałoby osobnego, nie mniej szerokiego omówienia), bardzo ważna okazała się solidarność mediów. Mimo że media ze sobą konkurują, niekiedy nawet brutalnie rywalizują, przestawiając różne punkty widzenia, to w tym wypadku były zjednoczone. Dziennikarze krytykowali sposób postępowania agentów, którzy chcieli zabezpieczyć dane z komputerów redakcji. Skąd ta dziennikarska jednomyślność? Nie ma wątpliwości, że przykład ten ukazywał całą kwintesencję funkcjonowania mediów, a jednoznaczna postawa dziennikarzy wynikała z obawy, że akcja ta spowoduje swoisty precedens, który w przyszłości doprowadzi do utraty przez nich oręża, jakim jest prawo do zachowania tajemnicy zawodowej.

Warto na chwilę na media – nie tylko w Polsce, ale na całym świecie, gdzie szanowana jest wolność słowa – spojrzeć przez pryzmat pewnej charakterystyki wykonywanej misji. Media mają informować społeczeństwo i nie bez podstaw uważa się je za tzw. czwartą władzę. Z mediami należy się liczyć, przecież dziennikarze niejednokrotnie obdarzani są większym zaufaniem niż wymiar sprawiedliwości, a dzięki rozmaitym kontaktom potrafią zdobywać wiedzę, do jakiej śledczy nie umieją dotrzeć. Już choćby rozmaite afery, które ujrzały światło dzienne dzięki mediom, a nie organom ścigania, pokazują, że dziennikarz musi mieć zapewnione swoiste narzędzie pracy w postaci tajemnicy dziennikarskiej.

Sądy i prokuratury nierzadko dążą do zwolnienia dziennikarza z tajemnicy, by pozyskać wiedzę np. o popełnionym i opisanym przez dziennikarza przestępstwie. Mimo, że zgodnie z przepisami zwolnienie dziennikarza od obowiązku zachowania tajemnicy nie może dotyczyć danych umożliwiających identyfikację autora materiału prasowego, listu do redakcji lub innego materiału o tym charakterze, jak również identyfikację osób udzielających informacji. To ostatnie jednak – identyfikacja osób udzielających informacji – bardzo często staje się głównym tematem sporów. Dlaczego?

Czyżby chodziło o polityczne naciski?

Nie jest tajemnicą, że próby dotarcia do informatorów dla wielu dziennikarzy zaczynają się w prokuraturach rejonowych i miejscowych sądach. Jeżeli dziennikarz nie może powołać się na prawo ochrony informatora, sąd może zwolnić go z tajemnicy zawodowej, a ewentualna odmowa złożenia zeznań objętych tajemnicą może wiązać się nawet z karą porządkową w postaci aresztu. Sam fakt zwolnienia z tajemnicy podlega zaskarżeniu i nie ma cienia wątpliwości, że redakcje powinny dążyć do całkowitej ochrony źródeł swojej wiedzy. Nie jest to jednak łatwe. I tu dochodzimy do sedna problemu dla wielu małych wydawnictw, które nie korzystają z usług kancelarii prawnych. Małe portale internetowe, często złożone z jednoosobowej lub dwuosobowej redakcji, poddawane są naciskom i dużej presji. Obowiązek zachowania tajemnicy staje się nierzadko problemem. Z kolei interpretacja zakresu tajemnicy dziennikarskiej przez organy ścigania budzi czasem wątpliwości.

Niedawno spotkaliśmy się z sytuacją, kiedy na małym, regionalnym portalu internetowym czytelnicy komentowali artykuł, krytykując władze niewielkiej, wiejskiej gminy. Trudno było w tych komentarzach doszukiwać się obrazy funkcjonariusza publicznego w postaci wójta gminy, tym bardziej, że przecież osoby publiczne muszą liczyć się z konstruktywną krytyką. Co ciekawe, komentarze zawierały informacje, o jakich media lokalne wcześniej nie wiedziały, należy więc przyjąć, że osoby komentujące (anonimowo) stały się informatorami dla dziennikarzy, którzy na podstawie wpisów pod artykułem, mogli podjąć dziennikarskie śledztwo i uwiarygodnić opisane w komentarzach nieprawidłowości.

Tymczasem wójt owej gminy poczuł się urażony i zamiast dążyć rozwiązywania problemów mieszkańców gminy, o jakich wspominali w komentarzach, poszedł do miejscowej prokuratury. Z kolei prokurator wszczął śledztwo z urzędu w sprawie znieważenia funkcjonariusza publicznego.

Dziennikarze zostali zobowiązani przez prokuratora do ujawnienia danych osób, które dokonały wpisów. Czy prokurator zbadał, czy rzeczywiście doszło do przestępstwa w postaci znieważenia. Nie sądzę. Założył po prostu, że tak było, choć wyważona treść komentarzy zwyczajnie nie pozwalała na taką ocenę.

Czy sprawa trafi na wokandę? Na tę chwilę prokuratorskie postępowanie nie zostało zakończone, nikt nie usłyszał zarzutów, ale też sprawa nie została umorzona. Zresztą czy aby na pewno chodzi o to, by osoba, która ośmieliła się krytykować funkcjonariusza publicznego stanęła przed sądem. Przecież nawet w przypadku umorzenia postępowania pokrzywdzony ma dostęp do akt postępowania. Może więc w łatwy sposób ustalić, kto odważył się na krytykę, wójta, burmistrza, czy starosty.

Oczywiście zbytnim uogólnieniem byłoby twierdzenie, że próby zwalniania dziennikarzy z tajemnicy przez organy ścigania nie mają na celu wyjaśniania spraw, tylko zbieranie informacji o informatorach. A jednak przecież możemy wyobrazić sobie sytuację, że uczciwy urzędnik mający wiedzę o łamaniu prawa informuje o tym dziennikarza, któremu najwidoczniej ufa bardziej, niż miejscowemu prokuratorowi, który gra w tenisa z burmistrzem.

Już fakt, że podobne przypadki relacjonują sami dziennikarze, pokazuje, jaką wartość ma tajemnica dziennikarska dla wykonywania przez nich zawodu, który stoi nie tylko na straży wolności słowa i wyrażania opinii, ale również na straży praworządności, wskazując organom wymiaru sprawiedliwości, w jakich miejscach dochodzi do nadużyć.

 

Zbigniew Barwina

Bądź pierwszym, który skomentuje

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *