Transfery juniora – sportowy handel kartami zawodników

Jasiek ma 14, od kilku lat trenuje lekkoatletykę w klubie znajdującym się w jego rodzinnej miejscowości. Mimo dużego wysiłku wkładanego w treningi, nie widzi znacznych postępów, przy tym pojawiają się też nowe pasje. Zaczyna się interesować informatyką, wprawdzie o poważnym programowaniu nie ma jeszcze mowy, ale pierwsze zabawy z kodowaniem Jasiek ma już za sobą. Mimo wszystko nie chce definitywnie porzucać sportu, nadal chciałby trenować, startować w zawodach i rywalizować z rówieśnikami, ale już nie myśli o karierze na miarę Usaina Bolta. Kiedy jego rodzice idą do trenera, a później prezesa z informacją, że chcieliby przenieść syna do innego klubu, w którym będzie mniej treningów, mniej wymagań… pojawia się problem. Przejście do innego klubu jest możliwe tylko wtedy, gdy czternastoletni Jasiek, jego rodzice lub inny klub zapłaci kwotę 12 tysięcy złotych, na tyle bowiem zarząd obecnego klubu wycenia dotychczasowe koszty poniesione na trenowanie Jaśka. Oczywiście Jasiek 12 tysięcy nie ma, jego rodzice również, a nawet gdyby mieli, wcale nie zamierzają ich płacić. Wspominany „inny klub” to niewielkie stowarzyszenie, któremu bardziej zależy na kształtowaniu charakterów młodych ludzi, niż na osiąganiu olimpijskich wyników, co oznacza, że i tu kasa klubowa świeci pustkami. Jasiek jest więc w patowej sytuacji: nie chce trenować w obecnym klubie, ale przejście do innego sprawi, że nie zostanie przekazana karta zawodnika, a więc o startach w oficjalnych zawodach trzeba zapomnieć. Jasiek ostatecznie rezygnuje ze sportu, nie trenuje, nie biega, nie skacze w dal…

Ta historia wydarzyła się naprawdę w małym miasteczku w Zachodniopomorskiem, tylko Jasiek w rzeczywistości ma inaczej na imię. Niestety (jak widać) sport nawet dla małych sportowców-amatorów potrafi być okrutny.

Tutaj pojawia się pytanie: od którego momentu faktycznie możemy mówić o sportowym biznesie, a kiedy mamy do czynienia jedynie z rozwojem ruchowym dziecka? W przypadku najbardziej popularnej dyscypliny, czyli piłki nożnej, przepisy PZPN-u dopuszczają możliwość transferów futbolowych amatorów, w tym piłkarzy niepełnoletnich (orlików, trampkarzy, młodzików, juniorów) na zasadach regulujących transfery zawodników profesjonalnych. Toteż wydanie karty młodego adepta futbolu może wiązać się z niemałymi opłatami, nierzadko przekraczającymi możliwości finansowe klubu, do którego chce się przenieść młody piłkarz.

W tym kontekście nie bez znaczenia jest charakter związania amatora z klubem. Niestety akademie piłkarskie, czy też kluby często stosują zapisy w umowach, które łączą klub i piłkarza w sposób niemal nierozerwalny, co może sprawiać niemałe kłopoty podczas zmiany barw klubowych. Często zresztą te zmiany wiążą się z sytuacjami życiowymi, jak wyprowadzka młodego piłkarza z rodzicami do innego miasta, czy nawet kraju. Tymczasem niefortunnie zawarta umowa na szkolenie może wręcz zahamować piłkarska przygodę dziecka.

Dlatego warto uważać na treść podpisywanych umów na szkolenie z klubem. Najlepszym rozwiązaniem jest sama deklaracja chęci gry w klubie, wówczas wygasa ona po zakończeniu każdego sezonu. Po wygaśnięciu deklaracji, zawodnik uzyskuje status zawodnika wolnego, może więc zmienić barwy klubowe. Odpłatność transferowa może zaistnieć tylko w przypadku, gdy młodociany piłkarz zmieni barwy klubowe w trakcie sezonu (np. w zimowym oknie transferowym).

W każdym przypadku jednak mówimy o sportowcach nie posiadających pełnej zdolności do czynności prawnych, którzy z racji swej niepełnoletności, są reprezentowani przez przedstawicieli ustawowych (rodziców) lub prawnych opiekunów. To ci opiekunowie powinni zwracać szczególną uwagę na obowiązki wynikające z umów wiążących młodego sportowca z klubem.

 

Zbigniew Barwina

Bądź pierwszym, który skomentuje

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *